piątek, 13 listopada 2015

Rozdział X część druga ''Nieznajomy najlepszym przyjacielem''

          Godziny przemijały mozolnie, a czas dłużył się nieubłaganie. Leżałam na łóżku, wpatrując się w notatnik tajemniczego Lysandra, bijąc się w myślach, czy powinnam go otworzyć i ukazać treść, którą ukrywał pod grubą okładką, czy może po prostu odłożyć go na biurko i okiełznać moją ciekawość.
Spojrzałam na telefon, który od jakiegoś czasu wibrował przy mojej twarzy. Na ekranie migały bezwładnie okienka, ukazujące trzy nieodebrane wiadomości.
Odwróciłam się na drugi bok, przykrywając się jednocześnie kocem. Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego, a mnie wciąż nurtowało, dlaczego Nathaniel nie chciał się ze mną pożegnać. Byliśmy parą. Podobno idealną- bo tak wówczas myślałam, a nie usłyszałam od niego głupiego ''Cześć''. Przeraża mnie jak zachowanie ludzi potrafi się zmienić po zakończeniu związku. Jednego dnia wyznajemy sobie miłość, a kolejnego przestajemy dla siebie istnieć. Pogrążałam się dalej w swoich myślach. Miałam wrażenie, że wszystkie moje problemy spadły na mnie tak nagle, przygniatając mnie do tego nieszczęsnego łóżka, nie pozwalając bym się podniosła. To tak, jakbym sięgnęła samego dna. Przez swoje roztargnienia zapomniałam złożyć dokumentację na uczelnię, gdzie miałam rozpocząć studnia, a najgorsze jest to, że wcale mi na tym nie zależało. Bardziej martwiłam się tym, co powiedzą moi rodzice i to było już wystarczająco przerażające.
Podobno żyjemy dla siebie, a jednak dalej martwimy się tym co powiedzą inni, o naszym zachowaniu, życiowych wyborach. Powoli zaczynałam dostrzegać, że to co robiłam rzekomo dla siebie, jest tylko zwykłym złudzeniem. Zatracałam się, ponieważ chciałam żyć tak jak nakazują inni.
Bardzo żałowałam, że nie jestem taka jak moje szalone rodzeństwo. Również ubolewałam na tym, iż nie potrafię się postawić jak oni. Tego im bardzo zazdrościłam. Tego, że jestem taka krucha.
          Kolejny raz usłyszałam telefon, który wręcz podskakiwał za mną. Odwróciłam się kolejny raz, tym razem z zamiarem odczytania wiadomości. Na ekranie widniały już cztery, a wszystkie były od tego samego nadawcy- Castiel.
Nie zastanawiając się dłużej, postanowiłam do niego zadzwonić. Usłyszałam krótkie sygnały dźwiękowe, by po chwili przemówił zniecierpliwiony głos Castiela.
- Już myślałem, że się nigdy nie odezwiesz- Parsknął.
- Czego chcesz? Zapytałam obojętnie. Nawet nie byłam pewna, czy faktycznie mam ochotę z nim rozmawiać.
- Brzmisz tak, jakbyś znajdowała się w samym piekle- Odpowiedział.
- Celna uwaga, coś jeszcze?
- Tak. Dzisiaj organizujemy imprezę na zakończenie roku i będą tam przydzielane zadania do wykonania- Powiedział.
- Czyli obecność obowiązkowa? Zapytałam bez większego entuzjazmu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.
- Będę po Ciebie o 20.00- Prychnął, by następnie się rozłączyć.
- Świetnie, dziękuję za poinformowanie- Odpowiedziałam do siebie, odrzucając telefon na łóżko.
Na zegarze widniała godzina 19.00, czyli miałam tylko godzinę na doprowadzenie siebie do porządku. Pospiesznie wstałam z łóżka, kierując swe kroki wprost do łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic, tak bym w końcu się pobudziła, bo od powrotu do domu, brakowało mi energii do życia i funkcjonowania.
Przy garderobie nie zastanawiałam się długo. Wyciągnęłam podarte czarne rurki i koronkową czarną koszulkę, z kołnierzykiem,
Rozpuściłam swoje długie włosy, które pod wpływem suszenia układały się w delikatne fale.
Podczas przygotowań, słyszałam głośną rozmowę, a wręcz kłótnię rodziców w salonie.
Wyszłam z pokoju i podeszłam do balustrady przy schodach, by zorientować się co takiego wyprowadziło rodziców z równowagi. Kłótnie w naszym domu zdarzały się sporadycznie i to w większości przypadków przez Armina.
Tym razem brat stał przy mnie i sam zastanawiał się co jest grane.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Usłyszeliśmy krzyk mamy- Proszę bardzo, szanowany prawnik, taki idealny, a zrobił coś tak ordynarnego! Kontynuowała.
- Zrozum, że nie miałem na to wpływu, tak po prostu wyszło- Odpowiedział Ojciec, a w jego tonie głosu dało się wyczuć rozpacz. Całkiem możliwe że płakał, co było dla mnie nowością.
- Domyślam się o co chodzi- Wyszeptał Armin. Spojrzał na mnie. Jego wzrok był przepełniony nienawiścią? Tak, to była nienawiść i doskonale wiedziałam do kogo ją kieruje. Domyśliłam się, że to ostatnie chwile mojego Ojca w tym domu, jednakże nie chciałam znać przyczyny, choć podświadomość rzucała hasło: ZDRADA!
 
                                                                        ***

Siedziałam w starym samochodzie Harvey'a z wyciągniętymi nogami na kokpit. Wpatrywałam się w stary opuszczony budynek, do którego wbiegali uczniowie naszego Liceum. Widziałam ten entuzjazm na ich twarzach, za który mogłabym zabić. Ciskałam spojrzeniami na prawo i lewo, nie mogąc opanować negatywnym myśli. Wszystko mnie dobijało, nawet radość innych.
Z radia delikatnie pobrzmiewała rockowa muzyka, która podtrzymywała moje złe samopoczucie.
Obok mnie siedział Castiel, Pan i Władca, który również rozłożył się na swoim fotelu, co jakiś czas wpatrując się we mnie.
- Może zapalisz? Bo wyglądasz tak, jakby miało tutaj dojść do morderstwa- Powiedział, przerywając ciszę, która też mnie denerwowała od dłuższego czasu. Wyciągnął dłoń z paczką papierosów w moim kierunku. Wyciągnęłam papierosa, którego odpaliłam, zaciągając się dymem, który przedzierał się przez moje płuca. Ich intensywny zapach docierał do moich nozdrzy, a jednak kompletnie mi to nie przeszkadzało jak kiedyś. Zaciągałam się jak nałogowy palacz, choć nigdy nie miałam styczności z tym świństwem.
- Ktoś musiał Cię nieźle wkurzyć- Powiedział czerwonowłosy odpalając kolejnego papierosa.
- Wszystko mnie wkurza, nawet Ci ludzie. Mam ochotę wszystkich powybijać- Odparłam, po raz kolejny zaciągając się- A wiesz co jest najgorsze?! Spojrzałam na Castiela- Wkurza mnie to, że nawet moi rodzice nie są tacy idealni!
- Nikt nie jest idealny- Rzekł.
- To oczywiste, tylko dlaczego inni wymagają od nas tej idealności, skoro sami nie panują nad swoim życiem?! Nie chcę zostać prawnikiem, nie złożyłam papierów na uczelnię, Nie chcę robić niczego czego chcą dla mnie moi rodzicie, bo wtedy nie będę sobą!
- To może zacznij w końcu robić coś dla siebie? Spojrzał na mnie po raz setny, tym razem z jawnymi wyrzutami- Cały czas słyszę od Ciebie, że tego nie wolno, tego nie przystoi, co pomyślą inni, jak zrobisz coś nie tak! Zacznij myśleć o sobie! Stań się w końcu pierdoloną egoistką, która w dupie ma zdanie innych i żyj życiem jakim chcesz żyć!
- Tak jak Ty? Zapytałam, choć już znałam odpowiedź.
- Właśnie tak jak Ja...Przynajmniej jestem szczęśliwy- Odpowiedział.
- I tego mogę Ci pozazdrościć.
- Włazimy do środka? Zapytał po chwili, gasząc niedopałek w samochodowej popielniczce.
- Skoro musimy to chodźmy. Chcę to mieć już za sobą- Odparłam, czyniąc to samo co  czerwonowłosy przed chwilą.

          W środku panował półmrok, gdzieś w tle grała głośna muzyka. Złapałam Castiela za ramię, by się nie zgubić. Już wystarczyło, że musieliśmy namierzyć Armina, który gdzieś w tym tłumie zabawia się ze swoją dziewczyną, albo jakąś inną przypadkowo napotkaną laską.
Część uczestników oblegała parkiet, szalejąc do rytmu puszczanej muzyki przez didżeja, druga połowa siedziała przy barze, lub przy swoich miejscach siedzących, z masą różnego trunku w dłoniach. Znalazło się też kilku osobników, którzy już musieli zakończyć swoją imprezę, która dopiero co się zaczęła. Tak to właśnie jest, jeśli narzucamy sobie za szybkie tempo w piciu alkoholu.
Armin akurat z nikim się nie zabawiał, tylko siedział przy stoliku z grupką znajomych popijając piwo.
- No w końcu! Krzyknął Armin- Zaraz zaczynamy losowanie zadań!
- Jeszcze nikt mi nie wyjaśnił, o co w tym wszystkim chodzi- Odpowiedziałam, kierując swoje spojrzenie na brata.
- Jeszcze jej nie wyjaśniłeś? Zapytał Armin, szturchając Castiela.
- Gdybym to zrobił wcześniej, nie przyszłaby tutaj- Odparł, pociągając spory łyk trunku.
- No więc? Zapytałam ponownie.
- Generalnie chodzi o to że na zakończenie roku, większość uczniów pobliskich szkół zbiera się w tym miejscu, żeby dopingować swoich faworytów do wykonywania zadań. Zasady są proste. Uczniowie z każdej szkoły wybierają dwóch kandydatów płci przeciwnej, którzy dostąpią tego zaszczytu- Odpowiedział.
- I całkiem przypadkiem jestem to Ja i Castiel? Zapytałam podejrzliwie.  
- Castiel został wybrany, a już w jego kwestii było wybranie sobie partnerki.
- No dobra i co dalej?
- Więc jak już mamy wybranych uczestników- Kontynuował- To mają oni łącznie 10 zadań do wykonania w ciągu 12 godzin, od godziny rozpoczęcia. Nikt nie ma wglądu do zadań, poza organizatorami, którzy siedzą tam- Wskazał mi grupę chłopaków, którzy siedzieli kilka stolików dalej- Są studentami- Powiedział- Przypada 5 zadań na kobietę i 5 zadań na mężczyznę. Ta grupa, która jako pierwsza wykona wszystkie zadania, udowodniając ich zrealizowanie, wygrywa kasę i może wymyślić kolejne zadania na przyszły rok.
- Tylko tyle? Zapytałam- Myślałam, że tu chodzi o coś więcej, a nie jakieś durne wykonywanie zadań, tylko dla paru groszy więcej w portfelu.
- Tu chodzi o szacunek! Krzyknął Armin. Widać, że swoim stwierdzeniem wyprowadziłam go z równowagi.
- Dobra, niech wam będzie, tylko nie musieliście robić z tego tajemnicy, w końcu to nic wielkiego- Odpowiedziałam, spoglądając na Castiela.
- Sęk w tym, że nie które zadania są mało przyzwoite- Dopowiedział Armin- W poprzednim roku para musiała ze sobą kopulować...
- Co?! Krzyknęłam, opluwając się piwem, którego właśnie się napiłam- NIE MA TAKIEJ OPCJI!
- On żartuje- Castiel śmiał się głupkowato razem z Arminem. Oni chyba lubili robić ze mnie kretynkę. Chora pasja.
- Owszem, zadania są mało przyzwoite, ale o kopulacji jeszcze nie słyszałem- Dopowiedział Castiel, troszeczkę mnie uspakajając swoją wypowiedzią. Odetchnęłam z ulgą, bo gdyby tak było, w jego ramiona bez oporu wepchnęłabym Amber. Tylko ją stać na takie pruderyjne zachowania.
- Zaczynamy wielkie odliczanie. Kandydatów zapraszamy pod stolik organizatorów! Usłyszałam głos didżeja, który nawoływał wszystkich przez mikrofon.
Tłum ludzi popadł w euforię, wszyscy zaczęli wrzeszczeć i wiwatować. Już na samym początku były problemy z przejściem, ale teraz przeciskanie się obok tych wszystkich ludzi stanowiło ogromne wyzwanie. Na drżących nogach podążałam za Harvey'em. Czułam jak wszystkie narządy wewnętrzne zmieniają swoje prawidłowe ustawienie. Miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy na zewnątrz pod wpływem strachu, ale też adrenaliny. Przerażające uczucie. Jeszcze ten dziwny ucisk żołądka. Totalny koszmar.
- Czy wszystkie grupy są już na miejscu? Zapytał jeden z organizatorów, kiedy staliśmy przy ich miejscu. Wszyscy skinęli głową na potwierdzenie.
- W takim razie zaczynamy! Zasady są te same. Po każdym wykonanym zadaniu wracacie do nas z dowodem jego wykonania, może to być na przykład zdjęcie, albo nagranie. Jeśli zadanie zostanie zaliczone, dostajecie kolejne. W tym roku pierwszeństwo mają Panie- Powiedział, uśmiechając się promiennie.
Drugi chłopak podchodził do każdej dziewczyny, która losowała zadanie dla siebie. Widziałam w ich oczach przerażenie, tylko jedna z nich była opanowana, wręcz emanująca szczęściem i podnieceniem. Była bardzo pewna siebie.
Jako ostatnia wylosowałam zadanie dla siebie. Niepewnie wyciągnęłam białą kopertę z dużego kartonowego pudła. Strasznie się bałam.
- W porządku! Didżeja prosimy o muzykę a kandydatki o zapoznanie się z treścią zadania! Krzyknął chłopak, odkładając resztę zadań obok.
Na sali zaczęła grać muzyka.
- Otwieraj- Krzyknął Castiel. Przez szalejący tłum ledwo słyszałam co do mnie mówi.
Nie zwlekając dłużej, otworzyłam kopertę, z której wyciągnęłam karteczkę. Zamarłam czytając swoje zadanie. Przerażona spojrzałam na czerwonowłosego, który wyrwał kartkę z moich drżących dłoni, a na jego twarzy zagościł szyderczy uśmiech.
'' Ukradnij bieliznę Nathaniela Richardsona''.












Rok czasu. Rok czasu zajęło mi powrócenie do opowiadania. Ale jestem i bardzo się z tego cieszę. Przy okazji zobaczę, czy ktoś tu jeszcze został <3